lyrics
Jakzym jechoł od swojij kochanki, świciał miesiunc wysoko.
una za mnom oknem wyglundała, cym ujechoł daleko. [x2]
Jo ujechoł, o dwa, o trzy staja, una za mnom wołała.
A wróćze sie syrca pociesynie, cymze jo cie zgniwała. [x2]
A jo się jus do Ciebie nie wróce, boś mnie bardzo zgniwała.
Jak jo stojał za Twojim okin’kim, toś Ty z insym godała. [x2]
Miałaś in’ca, swego oblubińca, toś mu runcke podała.
A o moim słówku noimileisym, toś wcale zapumniała. [x2]
Przelecioł tam siwy gołumbecek, piórka na nim brzyncały.
Było sobie dobrze przyuwozyć, miala ześ cas niemały. [x2]
O mój Janku, Jasiniu kochany, jom se przyuwazyła.
Godałam ja do swojej matuli, by Ci stratę zwróciła. [x2]
A Tys chodził, gorzaline nosił, uni Cię radzi byli.
Jo za Ciebie ochoty nie miałam, uni mnie namówili. [x2]
Oj Maniusiu, Maniusiu kochana, musisz my to darować.
Teraz chodzis, runcek załamujes, nie bedzies mnie sanować. [x2]
O mój Jasiu, Jasiniu kochany, bede Cie sanowała,
jesce Bogu dum podzinkowanie, zem Cię Jasiu dostała. [x2]
credits
license
all rights reserved